Lubin – koncert z okazji Święta Niepodległości 🇵🇱 2019
11 listopada, 2019W chórze siła – obóz w Karpaczu 2019
12 grudnia, 2019
Wietrzna, deszczowa i chłodna jesień...? To nie dla nas! 14 października wyruszyliśmy do Krakowa, by odbyć czterogodzinny lot i znaleźć się w Azji, a dokładnie w Tel Awiwie. Przywitały nas palmy i podmuch gorącego powietrza, a wszystko po to, by dwa dni później wystąpić przed izraelską publicznością na Festiwalu Psalmów Dawidowych.
Występ odbył się w jerozolimskim teatrze. Festiwal poświęcony Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata podzielono na dwa bloki; w części izraelskiej wystąpili muzycy żydowscy, w części polskiej zaś Piotr Rubik, soliści i my. Wykonaliśmy największe przeboje, propagując polską kulturę i solidarność międzynarodową, których rozsławianie jest celem całego przedsięwzięcia festiwalowego.
Koncert był dla nas niezwykłym przeżyciem dzięki miejscu, którego istnienie wiąże się z potężną tradycją.
Udało nam się poznać drogi dwóch miast - Tel Awiwu i Jerozolimy. Pierwsze z nich zachwyciło piękną roślinnością i wodą - Morzem Śródziemnym.
Jednak najwięcej czasu, bo aż 4 dni spędziliśmy w sercu wielokulturowości - Jerozolimie. Codziennie staraliśmy się zwiedzić jak najwięcej miejsc, bo każdy książkowy przewodnik podawał nam ogromną ilość punktów, które trzeba tam zobaczyć. I tak zaczęliśmy od Yad Vashem - położonym na Wzgórzu Herzla instytucie pamięci o ofiarach Holocaustu.
I potem wpadliśmy już w wir zwiedzania. Przeszliśmy całe stare miasto; byliśmy: przy Ścianie Płaczu, w Bazylice Grobu Pańskiego, kościołach, synagogach i meczetach. Kąpaliśmy się w słonym Morzu Martwym, w którym nie dało się zanurkować.
Udało nam się pożegnać, a potem powitać słońce na pięknym wzgórzu przy cmentarzu na Górze Oliwnej.
Handlowaliśmy na targach; objadaliśmy się hummusami, falafelami i daktylami; piliśmy sok z granatu i aromatyczną kawę. Gubiliśmy drogę i błądziliśmy, by zaraz znów znaleźć się na znanych już nam uliczkach.
Niesamowite kultywowanie tradycji, troska o innych i różnorodność Izraela sprawiły, że zakochaliśmy się w tym kraju i wierzymy, że będzie nam dane jeszcze raz tam zaśpiewać.
Ala nie bierze jeńców. Trzeba o tym wiedzieć. Po prostu.